Samoa w niedzielny poranek wyglądało zupełnie inaczej niż dzień wcześniej. Apia, która jeszcze wczoraj pulsowała życiem, dziś była jakby uśpiona. Ulice opustoszałe, sklepy zamknięte, a jedynym dźwiękiem były dzwony dochodzące z Katedry Niepokalanego Poczęcia. To imponująca budowla, łącząca kolonialną elegancję z lokalnym charakterem – jej wnętrze ozdobione kolorowymi witrażami i zdobieniami z drewna, emanuje spokojem.
Przy katedrze zebrały się rodziny w tradycyjnych, białych strojach – symbolu szacunku i jedności. Weszliśmy na chwilę do środka. Cisza, śpiewy i wspólna modlitwa wypełniały przestrzeń tak intensywnie, że niemal można było poczuć harmonię tego miejsca.
Po chwili skierowaliśmy się w stronę morza. Spacer zaczęliśmy od Matagialalua Friendship Park, w którym, poza nami, nie było nikogo. Szliśmy wzdłuż wybrzeża aż do Samoa Cultural Village, miejsca, które przypomina o bogatej historii i tradycjach wyspy. Stojąc tam, w odległości prawie 20 000 km od Wrocławia, poczuliśmy, jak daleko od domu jesteśmy. Samoa to nasz najdalszy punkt podróży – teraz, dokądkolwiek się udamy, będziemy tylko wracać bliżej.
Ocean wyglądał inaczej niż dzień wcześniej – zamiast błękitów dominowały odcienie szarości, a ciężkie chmury wisiały nad horyzontem. Nadciągający deszcz zmusił nas do rezygnacji z planowanego snorkelingu w Palolo Deep Marine Reserve, gdzie mogliśmy odkrywać rafy koralowe. Zamiast tego ruszyliśmy z powrotem do centrum.
Po drodze zatrzymaliśmy się w Sheraton Samoa. Hotel, z elegancką architekturą i ogrodami pełnymi tropikalnych roślin, przypominał luksusową rezydencję. W jego lobby schroniliśmy się przed deszczem, delektując się kawą i lokalnymi słodyczami. Z panoramicznych okien roztaczał się widok na spokojne morze, które zdawało się jednocześnie bliskie i odległe.
Wracając, przeszliśmy przez Vaisigano Bridge, solidny most wybudowany przez Japończyków. Symbol więzi między Samoa a Japonią, przypominał o wielokulturowości tej wyspy. Deszcz wciąż padał, więc powróciliśmy do naszego schronienia, nucąc w myślach melodie z porannego nabożeństwa.
Ten dzień nauczył nas, że na Samoa niedziela to czas zatrzymania się. Cisza, spokój i prostota – wszystko to sprawia, że w taki dzień nawet natura zdaje się zwalniać, dając przestrzeń do refleksji i kontemplacji.