Poranek dzisiaj był wyjątkowo leniwy. Po długiej nocy pod gwiazdami, obudziliśmy się w miejscu, które można opisać tylko jako idealne. Nasze miejsce na spanie – ciche, spokojne, a do tego z niesamowitą panoramą na Kaş, zapierało dech. Odpoczywaliśmy przez dłuższą chwilę, pijąc kawę i po prostu chłonąc ten widok. W takich chwilach świat wydaje się zatrzymywać.
Kaş to jedno z tych miejsc, gdzie historia spotyka się z naturą w niesamowity sposób. Miasto, znane kiedyś jako antyczna Licja, wciąż nosi ślady starożytnych cywilizacji. Spacerując po jego wąskich uliczkach, co chwilę można natknąć się na ruiny amfiteatrów, stare grobowce wyryte w skałach i fragmenty murów z czasów rzymskich.
Po zwiedzaniu miasta, wyruszyliśmy w drogę, która prowadziła nas wzdłuż wybrzeża, a widoki za oknem były po prostu magiczne. Wysokie klify, błękitne morze i kręte drogi – to malownicza trasa, jak z pocztówki. Naszym celem był Kanion Motyli.
Kanion Motyli, choć nazwany na cześć delikatnych stworzeń, które tu żyją, kryje w sobie coś więcej niż tylko piękno natury. Według legendy, miejsce to było kiedyś schronieniem dla piratów, którzy ukrywali tu swoje skarby, a sama dolina pozostawała niemal nietknięta przez setki lat. Przybywając tutaj, ma się wrażenie, że czas stoi w miejscu – otoczeni stromymi klifami, soczyście zielonymi roślinami i krystalicznie czystą wodą, poczuliśmy prawdziwą bliskość z naturą.
Dzień upływał nam na zachwycie nad pięknem tego miejsca, a każda chwila była dowodem na to, że Turcja kryje w sobie niesamowite cuda, które wciąż czekają na odkrycie.