Dojechaliśmy do Pamukkale i od razu nas urzekło. To miejsce wygląda, jakby było wyjęte z innego świata – białe tarasy, na których leniwie spływa woda, błyszczące w słońcu niczym zamarznięte wodospady. Ten widok naprawdę robi wrażenie. Pierwsze, co zrobiliśmy, to szybka kawa i śniadanie, by nabrać energii na zwiedzanie.
Spacerując po tarasach, czuliśmy się jak w bajce. Miękka woda chlupała pod stopami, a widok z góry na okolicę zapierał dech w piersiach. Zastanawialiśmy się, jak to możliwe, że natura stworzyła coś tak niesamowitego. To miejsce, choć odwiedzane przez wielu, ma w sobie spokój, który trudno opisać.
Po wizycie na tarasach ruszyliśmy w stronę ruin Hierapolis, starożytnego miasta, które rozciąga się tuż obok. Beata była zachwycona historią tego miejsca – amfiteatr, ruiny świątyń, a wszystko w otoczeniu niesamowitych widoków. Spacerowaliśmy w ciszy, podziwiając to, co pozostało po dawnych cywilizacjach.
Po południu zasiedliśmy w lokalnej restauracji na pyszny obiad. Próbując tureckich smaków, rozmawialiśmy o dalszych planach – Pamukkale naprawdę zainspirowało nas do dalszych odkryć. Zostaliśmy tutaj do jutra, ciesząc się widokiem tarasów przy zachodzie słońca. To miejsce, które zostanie z nami na długo, jako jeden z najpiękniejszych punktów naszej podróży.