Wczoraj dotarliśmy do Wadi Al Arbeinen, i już sama droga była przygodą samą w sobie. Kręte, górskie szlaki prowadzące przez surowe tereny Omanu zachwycały nas co chwilę. Skaliste klify, pustynne krajobrazy przechodzące w zielone doliny, a gdzieś w oddali majaczące góry, to wszystko towarzyszyło nam podczas jazdy. Na miejscu czekało nas prawdziwe odkrycie – Wadi Al Arbeinen, oaza schowana w głębi dzikiego kanionu. Tutaj krystalicznie czysta woda płynie przez wąskie koryta skalnych kanionów, tworząc naturalne baseny i wodospady. Tego wieczoru, z wyczerpaniem, ale i niesamowitą satysfakcją rozbiliśmy obóz w tej idyllicznej scenerii.
Noc przyniosła absolutną ciszę. Gwiazdy jaśniały na bezchmurnym niebie, a wokół nas jedynymi dźwiękami były odgłosy natury – delikatny szum wody i cichy szelest palm kołyszących się na wietrze. To było jedno z tych miejsc, w których zapomina się o reszcie świata.
Rankiem, po wschodzie słońca, obudziła nas cudowna sceneria – promienie światła padały na okoliczne wzgórza, barwiąc je na złoto. Zjedliśmy szybkie śniadanie i wypiliśmy naszą codzienną, poranną kawę, otoczeni absolutnym spokojem i pięknem przyrody. Potem ruszyliśmy na zwiedzanie wadi. Słońce jeszcze nie było zbyt mocne, więc warunki do wędrówek były idealne. Spacerowaliśmy wzdłuż krystalicznych strumieni, zanurzaliśmy się w chłodnych basenach, a dookoła nas panowała cisza, przerywana tylko śpiewem ptaków. Oaza jest otoczona palmami i dziką roślinnością, co w połączeniu z turkusową wodą tworzy widok nie z tego świata. Wędrówka po malowniczych szlakach prowadziła nas przez zakamarki doliny, gdzie mogliśmy odkrywać ukryte groty i małe wodospady.
W tle cały czas słyszeliśmy modlitwy dochodzące z pobliskich meczetów. Głos muezina, odbijający się echem od ścian wąwozu, wprowadzał nas w niemal mistyczny nastrój, idealnie komponując się z otaczającą przyrodą.
Po kilku godzinach spędzonych na eksploracji wadi postanowiliśmy ruszyć dalej. Zatrzymaliśmy się na tradycyjny omanski obiad w pobliskiej miejscowości. Próbowaliśmy lokalnych specjałów, takich jak kabsa – ryż z przyprawami i mięsem, oraz tradycyjnej zupy z soczewicy. Oman słynie z aromatycznej, prostej kuchni, która łączy w sobie wpływy Bliskiego Wschodu i Azji. Po obiedzie udaliśmy się na zakupy do centrum LuLu, aby zaopatrzyć się w niezbędne rzeczy na kolejne dni naszej podróży, ponieważ przechodzimy na tryb campingowy. Oman to idealne miejsce na kempingi – miejscowi uwielbiają biwakowanie na łonie natury, a my postanowiliśmy pójść w ich ślady.
Na zachód słońca dotarliśmy do kolejnego magicznego miejsca – plaży, gdzie zatrzymaliśmy się na nocleg. Zmęczeni, ale pełni wrażeń, czekaliśmy na spektakl natury. Słońce powoli opadało za horyzont, a my czuliśmy, jak kończy się kolejny niesamowity dzień w tym pięknym kraju.