Po spokojnym poranku w Wanace ruszyliśmy dalej, a nasz pierwszy przystanek to Lake Dunstan – jezioro, które wygląda jak niebieska wstęga wijąca się pomiędzy górami. Woda w nim jest tak krystaliczna, że wydaje się niemal nierealna, a okoliczne winnice dodają krajobrazowi uroku. To idealne miejsce na chwilę odpoczynku przed dalszą drogą.
Potem czekał na nas Lindis Pass – jedna z najbardziej malowniczych przełęczy w Nowej Zelandii. Droga wije się wśród złocistych, porośniętych trawą wzgórz, a widok z najwyższego punktu przełęczy jest po prostu oszałamiający. Lindis Pass wygląda jak scenografia do epickiego filmu fantasy – i rzeczywiście, krajobraz ten często pojawia się w produkcjach filmowych jako tło dla tajemniczych, odludnych krain.
Jednak prawdziwą perełką dnia były Clay Cliffs – niezwykłe formacje skalne, które wyglądają jak z innej planety. Strzeliste, poszarpane iglice w odcieniach beżu i szarości powstały miliony lat temu w wyniku erozji, a ich surowy, niemal księżycowy krajobraz sprawia, że miejsce to było wykorzystywane w wielu filmach fantasy i sci-fi. Nie trudno sobie wyobrazić, że mogłyby być scenografią do „Władcy Pierścieni” czy innej epickiej opowieści.
Okolica Central Otago, w której leżą Clay Cliffs, od dawna przyciąga filmowców. To właśnie tutaj nagrywano ujęcia przedstawiające rozległe pustkowia, dzikie doliny i niezamieszkane krainy, które pojawiły się w wielu międzynarodowych produkcjach. Można powiedzieć, że natura sama stworzyła tu gotową scenografię!
Po dniu pełnym zachwytów, jedziemy dalej – ku kolejnym cudom Nowej Zelandii!