Gdyby ktoś powiedział nam, że istnieje miejsce, gdzie lodowce spływają niemal do samego oceanu, otoczone przez gęste, wilgotne lasy deszczowe, pewnie byśmy nie uwierzyli. A jednak – Fox Glacier i Franz Josef Glacier to jedno z najbardziej unikalnych miejsc na świecie.
Ta część Nowej Zelandii to niezwykłe połączenie surowej siły lodowców i bujnej, tropikalnej przyrody. To efekt wyjątkowego klimatu – masy ciepłego i wilgotnego powietrza znad Morza Tasmana zderzają się z chłodnym górskim powietrzem, tworząc niemal baśniowy krajobraz.
Niestety, pogoda nie była dla nas łaskawa. Chmury szczelnie przykryły niebo, a deszcz skutecznie zniechęcił do dłuższego eksplorowania. Liczyliśmy na spektakularne odbicie gór w wodzie Lake Matheson, ale tafla jeziora nie była dziś lustrem – raczej lekko wzburzoną taflą wody pod nisko zawieszonymi chmurami.
Mimo wszystko, spacer wokół jeziora był magiczny. Gęste paprocie, mchy porastające pnie drzew i delikatna mgła unosząca się nad ścieżkami tworzyły tajemniczą, niemal baśniową atmosferę. To miejsce ma w sobie coś niezwykłego – nawet jeśli nie ukazuje swojego najbardziej fotogenicznego oblicza.
Po południu podeszliśmy jak najbliżej Franz Josef Glacier, by na własne oczy zobaczyć, jak bardzo lodowiec się cofnął. Tablice informacyjne przy szlaku pokazują, jak dramatycznie zmienił się krajobraz na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat – topnienie jest szybkie, a granica lodowca przesuwa się w głąb doliny. To mocne przypomnienie o tym, jak kruche są te lodowe giganty.
Po leniwym dniu pełnym spacerów i podziwiania natury ruszamy dalej na północ. Przed nami kolejne cuda Nowej Zelandii!