Jeśli kiedykolwiek marzyliście o jeździe drogą, która wygląda jak reklama wolności, to witajcie na Pacific Coast Highway!!!
Legenda. Marzenie każdego podróżnika. Ta droga to synonim wolności, przygody i zachwytu, który nie ma końca. Wystarczy jeden rzut oka na klify Big Sur, by zrozumieć, dlaczego uznawana jest za jedną z najpiękniejszych tras na świecie. Mieliśmy przed sobą scenariusz idealnej podróży: ocean po lewej, góry po prawej, wiatr we włosach i perspektywę kilku dni spędzonych wśród cudów natury. Tylko że życie, jak to życie, lubi pisać własne scenariusze...
Droga zamknięta. San Martin Rock i koniec marzeń. Przynajmniej na teraz. Nie do końca wiemy, dlaczego. Na znakach – zero informacji. W radiu – cisza. Za to nad naszymi głowami co chwilę przelatują wojskowe myśliwce. Czyżbyśmy przypadkiem wjechali na plan nowego "Top Gun"?
Zamiast podziwiać kultowe mosty Big Sur i dzikie plaże, przyszło nam kluczyć przez kręte, górskie drogi, które – jak się okazało – prowadziły przez tereny wojskowe. Były momenty, gdy zastanawialiśmy się, czy zaraz nie zatrzyma nas jakiś patrol i nie zawróci w siną dal. Na szczęście, nic takiego się nie stało, choć jazda serpentynami wśród pustkowia to zupełnie inny poziom adrenaliny.
Big Sur i reszta tej spektakularnej trasy muszą poczekać. Nie jesteśmy z tego powodu szczęśliwi, ale już teraz wiemy – tu wrócimy. Bo PCH nie jest tylko drogą. To przeżycie, które chce się smakować powoli. Myśl, że nie zobaczyliśmy jej w pełnej krasie, już teraz pcha nas w stronę kolejnej podróży. Bo niektóre miejsca na świecie po prostu nie dają o sobie zapomnieć.